Wychowanie dziecka – przyjemność czy katorga? (cz. 2)

W pierwszej części (https://isidorium.com/2021/07/01/wychowanie-dziecka-przyjemnosc-czy-katorga/) zwróciliśmy uwagę na samych rodziców, którzy powinni stanowić wzór dla swoich pociech. Tym razem akcent zostanie położony na dziecku i relacji z nim.

Jak wspomniałem wcześniej, wychowanie dziecka to nie lada wyzwanie dla rodziców. Z jednej strony to opieka nad nim, a z drugiej sami rodzice uczą się, jak to być matką i ojcem. Opiekunka czy rodzice matki lub ojca mogą pomóc, natomiast nie mogą ich w żaden sposób zastąpić. Dziecko jest przyzwyczajone do swoich rodziców i będzie pytało: „Gdzie jest mama/tata?”; „Kiedy wrócą?”. I dopóki oni nie wrócą, ono nie zazna spokoju. Ważny jest także czas poświęcony dziecku. Jeżeli doprowadzi się do takiej sytuacji, że wszystko stanie się ważniejsze niż spędzenie czasu z dzieckiem – to rodzice utracą z nim relację. Kiedy dorośnie, może pewnego dnia powiedzieć: „Nie mieliście czasu dla mnie, teraz ja nie mam go dla was” i ucieknie w wir swoich kolegów, znajomych. Wiadomo, że trzeba pracować, lecz jeśli poświęcicie mu chociaż chwilę, przytulicie go, powiecie, że bardzo go kochacie – dla niego samego będzie to bezcenne.

Druga sprawa to temat komórki. Podarowanie jej dziecku nie jest najlepszym pomysłem. Owszem, przynosi to spokój, bo siedzi ono spokojnie i gra w różne gry, albo ogląda bajki. Natomiast tracisz z nim relację. Mama, jak przygotuje obiad, woła: „Tomek, chodź, obiad gotowy”. A dziecko nie słyszy, ponieważ jego uwagę skupia gra lub bajka. Nie jest dla niego ważne to, co mama przygotowała, tylko to, co jest w komórce. Kiedy dasz mu komórkę, on nie pozwoli jej zabrać i będzie pilnował jak najdroższego skarbu. Zamiast tego trzeba mu w inny sposób zorganizować czas. Mamy powiedzmy wolny weekend, możemy pojechać dokądś na wycieczkę, do wesołego miasteczka, na basen, do zoo, pograć w piłkę. Możemy także spędzić czas w domu, wziąć np. dostępne zabawki i pobawić się z dzieckiem; są różnego rodzaju gry edukacyjne, które nie tylko bawią, ale też i uczą. Dzieci lubią malować, wycinać, tworzyć – wykorzystajmy ich potencjał do tego, by mogły stworzyć swoje dzieło. Możecie upiec razem ciastka. Włączcie jakąś wesołą piosenkę i potańczcie z nim. Kiedy idzie spać, poczytajcie mu pożyteczną bajkę, najlepiej przeczytać żywoty świętych, lub też wykorzystać własną wyobraźnię, a nawet stworzyć razem z dzieckiem pewną historię. Ono przez to poczuje się, że jest kochane i potrzebne.

Trzecia kwestia to sklep. Któż z nas nie spotkał się z sytuacją, która bywa na porządku dziennym: „Mamo, ja chcę tą zabawkę”. Mama odpowiada: „Nie, idziemy do kasy”. „Ale ja chcę tą zabawkę” – upiera się dziecko. Matka ponownie odpowiada: „Powiedziałam „nie”, idziemy do kasy”. I ono zaczyna płakać, krzyczeć: „Ja chcę tą zabawkę”. Mama nie wytrzymuje i, dla świętego spokoju, kupuje mu tą zabawkę. Dziecko przestaje płakać i jest szczęśliwe. Zauważyliście geniusz małego malca? Wystarczy, że zacznę płakać, krzyczeć i mama kupi. Tak samo jest z sytuacją, gdzie rodzice spełniają każde życzenie dziecka. To teraz z początku wydaje się nic groźnego, jednak z czasem, kiedy malec dorośnie, narobi wam więcej kłopotów. Dziecko przyzwyczajone do tego, że rodzic da, będzie to wykorzystywać. Jak dorośnie, zacznie prosić o pieniądze, mama jednak nie zawsze będzie miała, ale to dziecka nie będzie obchodzić. Jego trzeba pewnych rzeczy i postaw nauczyć. Np. dziecko jest głodne: „Mama, jeść, jeść”. Właściwa postawa matki to: „Poczekaj troszeczkę, bo kaszka musi się ugotować”; „Zaczekaj chwilę, bo jest gorące i się oparzysz”. Ono przez to uczy się cierpliwości, że trzeba zaczekać. Tak samo w sklepie: „Synku, mamy pieniądze tylko na zakupy. Kupię ci następnym razem, dobrze?”. Trzeba uczyć dziecko, że nie zawsze otrzyma to, co chce i w danej chwili. Trzeba też zaznaczyć, że nie wszystkie dzieci są takie, ponieważ jedne są bardziej spokojne, a inne bardziej pobudzone.

Ostatnia rzecz, którą chciałbym poruszyć, to kwestia wiary. Rodzice nie mogą opierać się tylko na tym, co powie ksiądz, siostra zakonna lub katecheta. Dziecko przede wszystkim będzie chciało widzieć w was ludzi wierzących. To wasz dobry przykład i słowo bardziej go przekona, niż to, co powiedzą inni. Stąd zachęca się, by rodzice uczyli swoje dzieci znaku Krzyża, by powiedzieli, że jest ktoś taki jak Bóg, który ich kocha, że jeśli czegoś gorąco pragną to warto się modlić. Duchowni i katecheci pomogą pewne rzeczy uzupełnić, ale nie zastąpią rodziców. Dawniej nie wpuszczano dzieci na Mszę Świętą. Przebywały one w oddzielnej sali pod opieką siostry zakonnej i rodzice po Mszy Świętej odbierali je. Miało to na celu, aby dzieci nie przeszkadzały podczas sprawowania Mszy Świętej. Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Dopuszcza się dzieci do uczestnictwa, są specjalne Msze Święte dla dzieci. Niestety zamiast nauczyć dzieci wyciszenia, skupienia, to zachęca się je do radosnego przeżywania Mszy, różnych tańców itd. A rodzice też przeważnie (choć nie wszyscy) nie pomagają swoim dzieciom we właściwym uczestnictwie. Dochodzi do sytuacji, gdzie dzieci chodzą po kościele, biegają, zaczynają głośno mówić, czasem rodzice biorą zabawki, by czymś je zająć. Czy w ten sposób nauczymy dziecka wiary i miłości do Boga?

Ojciec powinien wziąć dziecko na swoje ramiona i dać mu do zrozumienia, że kościół jest Świętym Miejscem, pokazać mu Tabernakulum (tam jest obecny Pan Bóg). Następnie powiedzieć coś w stylu: „A teraz popatrz, co kapłan robi na ołtarzu”. I stopniowo wyjaśniać poszczególne rzeczy. Trzeba zwrócić jego uwagę, zaciekawić go, pokazać mu obrazy w kościele, główny ołtarz. Jak jest Boże Narodzenie, przyjść z nim do Groty Betlejemskiej, uczyć go różnych postaw klękania, składania dłoni.

Drodzy Rodzice, pamiętajcie, że te dzieci, którymi zostaliście obdarowani, są od Boga. Jesteście odpowiedzialni za ich życie, wiarę oraz szczęście wieczne. Nie poddawajcie się w sytuacjach, kiedy sobie z nimi nie radzicie. Każdy z nas uczy się przez całe życie. Wy uczycie się co to znaczy być prawdziwym ojcem i prawdziwą matką. Niech św. Józef i Najświętsza Maryja Panna wam w tym dopomagają!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.